czwartek, 12 grudnia 2013

Ostatni bieg w tym roku w Oslo

Pojutrze nie biegam a w sobote bede juz w Pl. Wracam 31go grudnia do Oslo, wiec wychodzi na to, ze nastepny bieg juz w nowym roku.
Nie moge sie doczekac biegania w Polsce. Ciekawa jestem jak bedzie mi szlo na plaskim terenie.

Dzisiaj kolejny bieg w sniegu. Jak zwykle niektore miejsca dosyc nieciekawe - topniejace gdzieniegdzie kawalki sniegu w ciagu dnia, na wieczor zmrozone daja niezbyt dobre podloze do biegania, ale... :)
Mam zdrowe nogi i moge biegac, wiec to podstawa.

Wyniki z dzisiaj:


Dobranoc.

wtorek, 10 grudnia 2013

Dziecko w samolocie

Podrozowanie z dzieckiem samolotem najbardziej stresujace wg moich odczuc jest tylko za pierwszym razem.
Kazdy kolejny lot to lepsze przygotowanie (chociaz dziecko nawet wowczas moze odstawic konkretna scene - zwlaszcza jesli jest w okolicach np buntu dwulatka:)  ).
Fortunnie dla mnie, syn moj jest doskonalym kompanem do podrozy a daje w kosc jedynie ze zmeczenia i niewyspania (niewyspanie jest to czynnik z ktorym sobie kompletnie nie radzi i puszczaja mu nerwy).
Przygotowujac sie do podrozy zawsze dokladnie obmyslam co spakowac do bagazu podrecznego.
Preferuje pod tym katem plecak. Mam wowczas dwie rece wolne. Obecnie nie podrozuje juz z nosidlem (doskonale przy malym dziecku). Przy wiekszym dziecku nosidlo np na plecy (mam ergobaby) jest tez dobrym rozwiazaniem ale z racji czestych tlumow na lotnisku i braku uwagi ze strony pasazerow, wolalabym aby nikt mi syna nie zgniatal ani na niego nie wpadal...

Niezbedne rzeczy ktore znajduja sie w moim bagazu podrecznym (ilosc zalezna od czasu podrozy):

- komplet rzeczy na przebranie
- pieluchy
- nawilzane serwetki
- nawilzane serwetki do buzi i rak
- woreczki podrozne do zapakowania zuzytej pieluchy
- soczki w woreczkach typu jak np te: klik
- drobne przekaski
- posilek - w zaleznosci od pory podrozy jest to jakies sniadanko, obiad itp. (obiadki w sloiczku zawsze widzialam do kupienia w strefie bezclowej)
- woda (w zaleznosci od lotniska moglam miec w butelce dla dziecka - na lotniskach w PL zawsze jednak musialam miec orpozniona butelke)
- ulubione male zabawki
- jedna nowa zabawka (cos szczegolnego, co wiem, ze moze sie spodobac). Wyciagam w momencie kiedy widze, ze zmeczenie i sennosc dopada a za chwile ladowanie - ZAWSZE bylo to pomocne
- kilka krotkich bajek/piosenek dla dzieci na telefonie lub pad'zie (podrozujac samemu wygodniejszy telefon).

Ubierajac Bruna zwracam uwage aby ciuszki byly wygodne, latwe do szybkiego przebrania. Lubie ubierac warstwowo - w przypadku wyzszej temp latwo rozebrac i odwrotnie - boje sie zawsze przegrzania w czasie podrozy.

Czesto pakujac torbe podrozna mam zapasowy podkoszulek dla siebie (naprawde przydatne!!!!). 

W przypadku startow i ladowania dobrze jest dziecku zaproponowac smoczek/piers, picie - zalezy od preferencji i oczywiscie mozliwosci. Ssanie/przelykanie reguluje cisnienie w uszach.
Ostatnia podroz syn moj dobrze sobie poradzil bez niczego. Nie bylo sygnalow, ze cos sie dzieje z jego uszami.

Podrozujac samemu z dzieckiem dobrze tez jest miec mala torebke- na paszporty, husteczki, portflel i inne drobne potrzebne rzeczy. W przypadku gdy podrozuje z nami osoba dodatkowa taka podroz  nie stanowi tak naprawde zadnego wyzwania (przynajmniej z mojego punktu widzenia). Jest zdecydowanie latwiej.

Bedac ostatnio w Rejkiaviku widzialam kobiete samotnie podrozujaca z TROJKA dzieci. Jedno na nosidle przy piersi, drugie w wieku ok 3lat i trzecie wygladajace na ok 8 lat. Rozumiem, ze na pomoc 8mio latka kobieta mogla liczyc, ale mimo wszystko... Podziwiam.

Na wiekszych lotniskach mozna spotkac kaciki do zabaw. Polecam rozejrzec sie, zwlaszcza jesli zostalo nam troche godzin czekania. Nie mam niestety zadnej fotografii gdyz zajeta jestem zwykle uczestniczeniem w samych zabawach.

Zawsze hitem jest u nas  ogladanie samolotow - czas oczekiwania na lotnisku mozna naprawde ciekawie spedzic...


 W samolocie lubie rezerwowac miejsce przy oknie. Najgorszym rozwiazaniem wg mnie jest siedzenie z brzegu. 
Fruwajace nogi dziecka nie zawsze latwo jest upilnowac a przechadzacy pasazerowie lub wozek z serwowanymi posilkami naprawde moze niepotrzebnie przyspozyc nam problemow. 
Druga sprawa - w przypadku zasniecia dziecka nie jestesmy zmuszeni wstawac gdy ktos akurat potrzebuje skorzystac w tym czasie z WC.
Poza tym siedzenie przy oknie to dodatkowa atrakcja obserwowania samego samolotu jak i widokow przez okienko (oczywiscie jesli dziecko jest juz nieco starsze). 


Dobrze przygotowani do podrozy mozemy naprawde spedzic ja dosyc spokojnie. 

Pozostaje zyczyc jedynie milej, radosnej podrozy:) 



Bieganie w sniegu

Kolejne bieganie za mna. Dzisiaj bieganie juz nie po bialym puchu ale gdzieniegdzie zbitym sniegu lub roztapiajacym sie - niefajne zwlaszcza przy zbieganiu z gorki.

Wynik z dzisiaj - bardzo przecietny.



Wszedzie bialo :) 

Tymczasem w piatek zaczynam pakowanie. 
W sobote rano wylot. 
Po powrocie z Polski szukanie nowego mieszkania lub od razu przeprowadzka. Do tego piatku mamy miec odpowiedz na zlozona przez nas jedna oferte. 
Koncowka roku 2013 i poczatek 2014 mialy byc spokojne a jednak wcale sie na to nie zapowiada.


niedziela, 8 grudnia 2013

Powrot do biegania

Dopiero dzisiaj wrocilam do biegania.
Dzisiaj tez pierwszy dzien spadl solidny snieg i mamy pieknie bialo:)
Buty z bieznikiem spisaly sie na medal - chociaz i tak stawialam kroki ostrozniej.
Ogolnie w sniegu biegalo sie duzo ciezej. Nie ma tej beztroski stawiania swobodnie stopy ale ciagle skupienie.
Nie mniej jednak widoki zasypanych domkow przystrojonych swiatelkami czynily magiczny nastroj :)
Wyniki z dzisiaj ponizej:


W ubieglym tygodniu cwiczylam z filmikiem: klik rozciaganie. Musze poszukac jednak nieco moze lepszego zestawu... Chociaz ten nie byl zly.
Czuje, ze moje cialo potrzebuje ostatnio bardzo mocno, solidnego rozciagania. Musze zatem mu tego dostarczyc. 

Z aktywnosci przedpoludniowej dzisiaj........... wrocilam mokra, spocona, zmeczona. 
Z racji, ze sniegu napadalo sporo, wyjelam sanki a ze mieszkamy w gorzystym terenie i dosyc wysoka gorka tuz przy mnie.... 
Wciagalam syna z sankami pod gorke 4 razy. Zjezdzalo sie super milo i szybko ale to wchodzenie....
Do domu wrocilam glodna jak wilk. Dziecie szybko padlo na drzemke, przespalo bite 2,5h no i dolaczylam do syna do regenowania sil. 
W zalaczeniu elgancko i wygodnie siedzi sobie maly jegomosc. Ja ciagne te przyczepke... :) 


Taka padalo cale przedpoludnie:) 


W tym tygodniu planuje normalne bieganie czyli co drugi dzien. W Pl dopoki jakos nie wpadne w rytm nawet nie zakladam, ze bede biegac. 
Plany na inna aktywnosc sa, wiec powinno byc dobrze. 




czwartek, 5 grudnia 2013

Powrot do rzeczywistosci

Po pieknym pobycie na Islandii, czas powrocic na ziemie.
Prawde mowiac, nie spodziewalam sie, ze wyjazd ten bedzie AZ TAK udany.
Wszystko bylo po prostu idealnie.
No moze poza malym "ale"... nie udalo sie zobaczyc tej pieknej, duzej roztanczonej na niebie zorzy a jedynie jej namiastke... (widziana z ogrodka hotelowego - dobrze, ze zmienilismy hotel z Rejkiaviku na w Keflaviku (duzo mniej swiatel). W Rejkiaviku zapewne nawet tej zorzy nie zobaczylibysmy... 




Bruno, moj syn, to wspanialy kompan na wycieczki. Gotowy do akcji o kazdej porze (chyba, ze to pora jego drzemki, to wowczas wybitnie niewspolpracujacy :)))))))   ).
Ciekawilo go tam wiele rzeczy - wiele tez z roznych wspanialych widokow po prostu smacznie przespal.

Przyznam szczerze, ze chwilami zastanawialam sie, czy to dobry pomysl na wyprawde z tak malym dzieckiem na Islandie (o jakby nie patrzec specyficznym, ciezkim klimacie...).
Bruno dobrze jednak znosil uciazliwosci pogodowe i praktycznie caly pobyt byl w swietnym humorze:)


Plan wycieczki opisze innym razem - obecnie mam rozne swoje inne zaleglosci, ktore musze nadrobic.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Wczorajsze bieganie

Wczoraj biegi mialam juz odpuscic. Kondycyjnie nie czulam sie na silach biegac. Zdecydowalam sie jednak ubrac i po prostu wyjsc... i nogi mnie juz same poniosly:) Jak sie okazalo, sily nagle sie znalazly...

Wynik ponizej:


Tymczasem przygotowuje liste rzeczy do zapakowania na wyjazd na Islandie.
Odnosnie wyjazdu zdecydowalismy sie nocowac nie w Reykiaviku ale w miejscu, ktore wybierane jest na mala liczbe miejskich swiatel - wieksze prawdopodobienstwo zobaczenia zorzy.
Jesli bedzie mozna "upolowac" zorze przez okno i wyjsc na balkon jak dziecie bedzie spalo, to juz cos...
W oswietlonym miescie takiej szansy miec nie bedziemy.
Ku naszemu zdziwieniu hotele przezywaja teraz bardzo mocne oblezenie. Wbrew pozorom nie tylko maj i czerwiec jest takim typowem sezonem turystycznym ale i wlasnie ten okres - zorzowy.
Za ok 3 dni ma byc na sloncu rozblysk i dwa dni pozniej od owego rozblysku mozliwosc zobaczenia (pod warunkiem czystego nieba) zorzy!
Wiem, ze na Islandii jest wiele innych atrakcji ale zorza to moje marzenie dlatego glownie na niej sie skupiam.

Islandie jak na razie obserwuje przez webcamere: klik
Oby od czwartku byly chociaz czesciowe przejasnienia.




piątek, 22 listopada 2013

Bieganie w mrozny wieczor.

Dzisiejsze bieganie nie bylo ani lekki ani do konca przyjemne.
Jedynie kawalek drogi bieglo mi sie wzglednie. Reszta drogi szla opornie.
Zauwazylam, ze im gorsze odzywianie w ciagu dnia tym gorsza forma w trakcie biegania.
Musze to lepiej poobserwowac i bardziej o to zadbac.

Wyniki z dzisiaj:


Tymczasem kakao i kanapka z avocado :) Troche pozny posilek ale musialam cos zjesc.